środa, 20 lutego 2013

II - Chapter 11th

  Od samego rana czekałam na Justin'a. Czas bardzo się dłużył, ponieważ z nikim nie dzieliłam szpitalnej sali, więc nie było do kogo się odezwać. Po chwili usłyszałam ciche pukanie. Obróciłam głowę w kierunku drzwi i ujrzałam ogromny bukiet czerwonych róż, a zza nich ledwie wystawała głowa szatyna.
- Nie mogłam się doczekać, aż przyjdziesz - Powiedziałam, a on bez słowa położył kwiaty na małej szafce obok i pocałował mnie.Nagle położył rękę na moim brzuchu, jakby sprawdzając czy to co wydarzyło się wczoraj było prawdą. Jego oczy zaszkliły się, moje też. Czułam,że to moja wina. Przecież mogłam nie zejść wtedy na parter i nie denerwować się. Szybko jednak odgoniłam od siebie te myśli.
- Everything's gonna be alright...- Zanucił chłopak przerywając niezręczną ciszę.


- Kochanie witaj w domu - Przywitała mnie rozpromieniona Pattie.
- Daj spokój. Nie było mnie zaledwie trzy dni - Uśmiechnęłam się i przytuliłam do kobiety. Pattie zrobiła kawę i przyniosła ciasto, a ja w między czasie zaprosiłam Selenę, która właśnie podjeżdżała pod dom swoim czerwonym Mercedesem.
- Dzień dobry wszystkim - Przywitała się brunetka, ściągając skórzaną kurtkę z ćwiekami.
- Cześć -  Powiedziałyśmy równo z Patricią i zasiadłyśmy w salonie dookoła ręcznie zdobionego stolika do kawy.

- Kochanie jadę do Rayan'a. Będę około 22 - Poinformował mnie mój chłopak, przerywając nasz plotki. Nie czekając na odpowiedź wyszedł z domu, odpalił silnik samochodu i odjechał.

Dochodziła 23, a Justin'a wciąż nie było. Zaczęłam się martwić,ale szybko odrzuciłam złe myśli, kiedy usłyszałam trzask drzwi frontowych. Ubrałam puszyste kapcie i zbiegłam po schodach na dół.
Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Kompletnie pijanego Justin' podtrzymywał jego menager, który był w trochę lepszym stanie i Rayan, który prawdopodobnie nic nie pił.
Miałam ochotę podejść i całej trójce wymierzyć siarczysty policzek,ale w ostatnim momencie się powstrzymałam. Mężczyźni bez słowa zanieśli gwiazdora do naszego pokoju i położyli go na łóżku.
- Scotter zajmij gościnny na dole, a ty Rayan na górze - Scotter wykonał polecenie,a nastolatek przez chwilę się wahał, dopóki nie napotkał mojego wrogiego spojrzenia.
Teraz tylko będę musiała użerać się przez całą noc z Bieber'em. Cichutko weszłam do pokoju. Chłopak nie spał tylko siedział na łóżku. Nie wyglądał już na tak pijanego.
- Bierz walizki i wynocha - powiedział z wściekłością w głosie.
- Jesteś pijany. Pogadamy jutro jak wytrzeźwiejesz - Burknęłam i położyłam się do łóżka.
- Nie słyszałaś?! Pakuj swoje rzeczy i wypierdalaj ! Zabiłaś mi dziecko !  - Wrzasnął. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam,ale byłam przekonana,że mówi to poważnie. Bez słowa podeszłam do szafy i wyciągnęłam trzy duże walizki. Starannie pakowałam swoje rzeczy, podczas gdy brązowooki wyrzucał moje ubrania z szafy.

Droga trwała dwadzieścia minut, bo tyle było oddalone mieszkanie, które dostałam od mamy. Zmęczony otworzyłam drzwi, położyłam się na łóżku i w momencie usnęłam.


***

Nie wiem czy mi wybaczycie, aż tak długą przerwę,ale powracam.

1. Miałam problemy. Naprawdę duże problemy ze wszystkim, z samą sobą, z psychiką.
2. Onet płatał mi figle. Kasował rozdziały. Skończyło sie na tym,że nie czyta mi hasła do starego konta.
Tu możecie przeczytać poprzednie rozdziały http://my-first-dance-with-you.blog.onet.pl/

Mam nadzieję,że dalej ze mną jesteście

Bye! ;*