środa, 13 marca 2013

II - Chapter 12th

Kolejne półtorej miesiąca przeleciało mi przez palce jak piasek. Półtora miesiąca nie jestem już z Justin'em. Nie widziałam się z nim ani raz, mimo że podjęłam pracę w jego ulubionym klubie "Rubby", jako kelnerka. Nie dzwonił, nie pisał. Obiło mi się o uszy,że spotyka się teraz z Caitlin. Ja od miesiąca też jestem z kimś związana w dosłownym znaczeniu tego słowa. Od miesiąca jestem z David'em.

Ubrałam koszulę i zrobiłam makijaż. Następnie wysypałam gram amfetaminy na biurko.Dowodem osobistym zrobiłam dwie kreski,a następnie wciągnęłam je przez rurkę od długopisu. Poczułam jak krew zaczyna pulsować w moich żyłach. Źrenice w sekundzie powiększyły się wielokorotnie. Właśnie miałam otworzyć drzwi, kiedy do mojego mieszkania wszedł David.
- Znowu brałaś beze mnie suko !? - Wrzasnął. Z jego oczu kipiała wściekłość.
- Nie miałam więcej ! - Krzyknęłam na niego, za co dostałam z całej siły w twarz. Upadłam. Przetarłam ręką rozcięty policzek, tak aby krew nie skapywała na podłogę. Próbowałam wstać,ale mój oprawca kopnął mnie w brzuch jeszcze dwa razy. Zaczął przeszukiwać cały pokój szukając choćby odrobinki białego proszku, ale nic nie znalazł.
- Obiecałeś mi, obiecałeś,że już więcej nie podniesiesz na mnie ręki - wyszeptałam. Chwyciłam telefon, próbując wybrań numer do Seleny.
- Nawet nie próbuj  ! - Warknął i wyszedł z domu.

Weszłam do klubu, próbując przemknąć niezauważona między współpracownikami.
- Znowu się spóźniłaś - usłyszałam głos szefa.Momentalnie wytarłam łzy. Był on trzydzieścio-pięcio letnim mężczyzną o imieniu Josh. Bardzo go lubiłam,bo znał moją sytuację i zawsze starał mi się pomóc.
Delikatnie uniósł mój podbródek - Znowu cię uderzył ? - Nie odpowiedziałam. Przeprosiłam i poszłam do szatni, gdzie zatuszowałam rany toną makijażu, a włosy związałam w kucyk. Przebrałam się w czarną sukienkę i szpilki. Na rękę założyłam pięć bransoletek, których zadaniem było zasłonięcie ran od żyletek. Wciągłam jeszcze pół grama fety i pełna energii ruszyłam na salę, trzymając w ręce srebrny notesik.

- Leah weź stolik 15, bo ja kończę zmianę - poinformowała mnie Sabrina. Szybko weszłam na podest VIP i przeraziłam się. Przy stoliku, który miałam obsłużyć siedział Bieber, rodzeństwo Beadles, Rayan, Chaz, Selena, Usher i Scooter. Odwróciłam się szybko i twarzą zbitego psa popatrzyłam na Chris'a - barmana, a także mojego przyjaciela. Jednak on bez żadnego współczucia wzruszył ramionami. Nie było już odwrotu. Rozpuściłam włosy i ruszyłam w kierunku stolika.
- Co podać ? - Zapytałam nieśmiało, mając nadzieję,że nikt mnie nie rozpozna pod taką ilością makijażu.
- Trzy razy kamikaze i dwie setki z sokiem grejfrutowym i lodem. - Wyrecytował Bieber i podniósł głowę. Zapisałam zamówienie na pierwszej karteczce notesu. Po chwili podszedł do mnie Rico - mój dostawca. Jakby nigdy nic wyciągnął dwa woreczki proszku i włożył mi do stanika.Następnie klepnął mnie w tyłek i zabrał pieniądze,które mu podałam. Już miałam odejść od stolika, kiedy Selena wstała z miejsca.
- Co ty wyprawiasz? Mówiłaś,że z tym skończyłaś. - Szepnęła mi do ucha.
- Też miło cię zobaczyć,ale wybacz jestem w pracy - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Możesz powtórzyć z jakim sokiem maja być te setki  ? - Poprosiłam Bieber'a.
- Z grejfrutem 
- Zaraz przyniosę.

Podałam karteczkę z zamówieniem Chris'owi.
- Nie patrz tak na mnie - poprosiłam.
- Dlaczego taka jesteś? Dlaczego nie powiesz mu,że go dalej kochasz. - Zapytał patrząc prosto w moje oczy.
- Nie potrafię. - Odpowiedziałam spuszczając wzrok z zażenowania.
- To wolisz dalej być z bezlitosnym dupkiem, który cię bije? Dziewczyno zmień coś w końcu ! Chcesz się zaćpać na śmierć albo pociąć tak,że nikt cię nie uratuje ! - Krzyknął kolejny raz. Bez słowa zabrałam zamówienie i udałam się do wrogiego stolika.
Położyłam tackę na stole i rozłożyłam napoje.
- Jeśli będziecie chcieli rachunek to zawołajcie. Miłej nocy - Wyrecytowałam po raz setny dzisiejszej nocy, a następnie ruszyłam w kierunku baru.
- Blas, wiem,że to ty - usłyszałam śmiech Justin'a. Ani na chwilę jednak nie zatrzymałam się. Szłam przed siebie całkowicie to ignorując.Usiadłam w garderobie i przejechałam ręką po tatuażu, który zrobiłam z Justinem na początku naszego związku,  a łzy coraz szybciej spływały po moich policzkach. Serdecznie dość miałam tego,że nie mogę wrócić do Justin'a. Zabijało mnie to bardziej niż amfetamina.

__________________________________________________________________________

Kolejny rozdział...Jak wam się podoba?  Ja jestem zadowolona.
co do krytyki zawsze jest  mile widziana. Piszę dla Was, więc chcę znać waszą opinię. CZYTASZ = KOMENTUJESZ. polecajcie mojego bloga. Robię nową listę,więc piszc ie gdzie mam was informować.

Bye;*








podciąć sobie żyły i się wykrwawić ! - Krzyknął kładąc, drinki na tacę. Zignorowałam jego słowa i zaniosłam napoje do stolika 15.